sobota, 16 kwietnia 2016

Upadli

Autor: Lauren Kate

Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek do tego dojdzie, ale cóż, życie jest pełne niespodzianek. Wiele dobrego słyszałam o tej książce, więc postanowiłam ją przeczytać. Niestety, natrafiłam na książkę fantasy, która mnie nie zachwyciła (co w tym gatunku rzadko się zdarza). Ale zacznijmy może od zarysu fabuły. 

Od dzieciństwa Luce towarzyszą tajemnicze i przerażające cienie. Dziewczyna po nieudanej terapii psychotropowej musiała pogodzić się z ich obecnością   i co najwyżej przewidywać ich najbliższe przybycie. Jednak jej życie nie miało się na tym skończyć. Po tragicznej śmierci swojego chłopaka, o którą Luce jest oskarżana, dziewczyna trafia do poprawczaka Sword & Cross, gdzie w odnajdywaniu swojego miejsca pomagają jej ludzie różnych charakterów. Luce pozyskuje sobie paru przyjaciół i uświadamia sobie, że zakochała się w tajemniczym i niedostępnym Danielu Grigorim. Chłopak początkowo nie dopuszcza jej do siebie, ale z biegiem czasu wyjawia swoje tajemnice, o jakie Luce by go nie podejrzewała. Daniel nie jest jej jedynym adoratorem. Otwarty i urzekający Cam również ubiega się o względy dziewczyny. Jak się jednak okazuje, nie jest to typowa walka o ukochaną, ale odwieczna wojna między upadłymi aniołami.

Książka sama w sobie nie jest najgorsza. Postacie są ciekawie wykreowane, każda z nich ma inny charakter. Temat kochanków, którym nie jest dane być razem też jest ciekawy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby autorka nie wydłużała tak wątków miłosnych. Przez to książka wygląda na romans z domieszką fantasy, a nie na odwrót jak się spodziewałam. Temat wojny wśród niebańskich istot ukazuje się dopiero pod koniec. Wątek romantyczny jest rozciągnięty do granic możliwości, a potem BUM!, wreszcie pojawia się coś magicznego, ale skumulowanego w bodajże trzech lub pięciu rozdziałach. Aby czytelnik nie zapomniał w trakcie czytania, że to gatunek fantasy, główna bohaterka ma dar widzenia przerażających cieni. Tylko dzięki temu nie wyszłam z założenia, że to tylko jakiś melodramat i doczekałam się ciekawszych fragmentów. Pierwsza część serii nie zachęciła mnie do przeczytania kolejnych, ale kto wie. Może kiedyś zaglądnę do drugiego tomu, ale pewnie nieprędko.

Jeśli lubicie książki, przez większość których główny bohater przeżywa wewnętrzne rozterki i pierwsze zakochania, to polecam. Ale fanom fantasy odradzam, bo zaczniecie ziewać podczas czytania, zanim dobrniecie do anielskich motywów.

Milva


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz